Tfu, pięknych tkanin, miałam napisać.
Szycie patchworków wiąże się z nabywaniem. Szmat, oczywiście. I nie tłumaczcie mi, że to brzydkie słowo, że nazywanie pięknych tkanin szmatami się nie godzi. Tak już się utarło w naszym gronie, że tkaniny nazywamy szmatami albo pieszczotliwie szmatkami. Każda quilterka z pewnym szyciowym doświadczeniem ma sporo szmatek. Nie ukrywajmy. Poupychane w różnych kątach, na strychach, w szafach itd. Od czasu do czasu trzeba te skarby przejrzeć i uporządkować. Mnie właśnie naszło na porządki szmaciane.
Jakiś czas temu pokazywałam moją pracownię szyciową. Od tego czasu trochę się u mnie zmieniło. Przeniosłam się do innego pokoju z całym patchworkowym kramem. Mam teraz więcej miejsca, ale po kilku miesiącach okazało się, że półki zapchane, a ja nie mogę nigdy znaleźć potrzebnej szmatki. Chowają się czy co? Winna ja i moje złogi. Zamiast trzymać porządek tworzę warstwy, czyli złogi właśnie. Kolejne “projekty” w półtuszach piętrzą się jedne na drugich, a kupowane szmaty dorzucam beztrosko na półki. System porządkowania szmat według kolorów? Phi! Kto by się tym przejmował!
Układanie
Kiedy ogarnia mnie niechęć do zaglądania na półki z moimi skarbami to znak, że trzeba coś z tym zrobić. Przegląd i układanie wszystkiego zajmuje sporo czasu, ale bezwzględnie czas był najwyższy.
Na tym regale trzymam część zasobów szmacianych. Poukładałam je sobie tym razem rozmiarami (metrowe, pół metra, tłuste ćwiartki itd). Z tyłu drugi regał i szafa, gdzie trzymam “na prawdę duże kawałki”, dzianiny (na ubrania) i ociepliny. Zrobiłam tu trochę luzu wystawiając trzy pudła ze skrawkami, ścinkami, resztkami.
Resztki
Próbuję ogarnąć temat resztek. Przeglądam zawartość pudeł, prasuję kolejne szmatki i wycinam z nich sensowne kawałki: paski, kwadraty 2,5×2,5 cala i większe.
Jest wiele pomysłów na wykorzystanie resztek. Od “crumb quilts”, czyli quiltów z okruszków, po różne bardziej uporządkowane formy. Ja jeszcze nie wiem na co się zdecyduję. Jedno jest pewne – mogę zrobić co najmniej kilka takich quiltów z resztek, tyle tego mam.
Gotowe prace
Próbuję ogarnąć temat przechowywania gotowych prac. Obwieszanie wszystkich ścian moimi pracami nie wchodzi w grę (mam alergię na roztocza kurzu domowego). Muszę coś wymyślić, żeby prace były zadbane. Ostatnio wróciły do mnie prace z wystaw:
- z Bolesławca przyjechała Lucy in the Sky, czyli niebieska Gypsy

- moje Fiscraps przez rok można było oglądać na wystawach pokonkursowych “Pomarańczowo mi”

- A Nowe Orientacje to się dopiero nawędrowały po świecie! Nastąpił jednak koniec międzynarodowych wojaży i praca wróciła do domu

W pracowni mam mini galerię na jednej ze ścian, ale reszta musi być jakoś zabezpieczona, choćby przed kotami. Bo gdzie lepiej się śpi niż w miłych, miękkich patchworkach?
No i myślę nad tym resztkowym projektem. Intensywnie myślę. Mam jednak nadzieję, ze z tego myślenia nie wrzucę dwóch skończonych niedawno topów do szafy (kolejne złogi), tylko je prędzikiem wypikuję, a dopiero potem zabiorę się za resztkowca. Intensywnie pracuję nad moją słabą silną wolą. Tym intensywniej, że jeden z tych topów ma być narzutą prezentową 🙂
Pozdrawiam Was serdecznie!
Ela
PS
Czy ja wspominałam coś o dwóch strychach? 😉
PS 2
A o ostatnich szmatowych zakupach pisałam? Bo przecież wiadomo, że sprzątanie jest po to, żeby upchnąć więcej 😉
Ela, bardzo lubię Twoje posty. Czytam i zastanawiam się, czy to o Tobie, czy o mnie, jeżeli o mnie, to skąd wiedziałaś, że tak mam? Podsumowując- wszystkie tak mamy, zbieramy, głaszczemy, gubimy, staramy się co jakiś czas segregować itd., ale mało kto umie to, tak fajnie opisać jak Ty. Pozdrawiam serdecznie.
🙂 Bardzo mi miło!
Uśmiałam się nad całym wpisem i….. mina mi zrzedła gdy przypomniałam sobie, że dwa metry Kaufamana bialo-czarnej tkaniny (idealna wielkość na plecy jakiegoś quiltu, okazaja, MUSIAŁAM kupić) wylądowała wczoraj na stole do krojenia. Bo? Bo w szufladach się nie mieści 😀
Czasem musi być trochę mniej poważnie, bo byśmy oszaleli.
Co jakiś czas pojawia się i u mnie myśl: “Jak ogarnąć te szmaty, by nad nimi zapanować?” 😉 Mam ułożone kolorami. W szafkach, kartonach… Resztki wrzucam do kartonów. Staram się kolorami. No cóż… myślałby kto, że mam taki ład i porządek 😉 Hihiihiii… 🙂 To tylko chwilę po uporządkowaniu! Zaczynam następny projekt lub kończę coś co wieki wisiało nieskończone i… poszukiwanie trwa! A więc otwierają się kolejne “sezamy” ze skarbami, wszystko ląduje tu i tam… i znowu czas na prządki :)))) No.. ale… tak jak lubię szyć, tak samo lubię przeglądać, składać, układać te swoje szmaty! :))) No i jeszcze jedno! Określenie szmaty, wcale mnie nie drażni! Uwielbiam to słowo! 🙂 Pozdrawiam Elu i życzę byś osiągnęła to… czego się chyba nie da w naszym “fachu”, czyli p o r z ą d e k! 😉
Bardzo dziękuję za życzenia!