Lato to dla mnie dobry czas na wyciąganie ufoków (unfinished objects). Nadszedł czas, żeby zająć się Palisadami.
Palisades Quilt to patchwork, którego top uszyłam ponad pół roku temu (pisałam o tym TU) . Leżał i czekał na pikowanie. Co ciekawe od dłuższego czasu miałam przygotowane wypełnienie i spód do niego. Nawet nici leżały kupione. Nic tylko kanapkować i pikować. Niestety czas nie jest z gumy i projekt leżał niedokończony. Czas najwyższy nim się zająć.
Od początku wiedziałam jak chcę wypikować moje Palisady. Mam nadzieję, że moje pomysły się sprawdzą. Nieustannie mam problem z dokładnością. Linie pikowania z wolnej ręki nigdy nie są u mnie perfekcyjne. Chyba już tak musi być. Najgorsze baboki pracowicie wypruwam i poprawiam, ale efekt końcowy nie zawsze odpowiada moim wyobrażeniom. No trudno, jakoś przeżyję! Wolę skończony niedoskonały quilt niż smętnie walającą się nieskończoną pracę.
Mam nadzieję, że wkrótce finisz. Sporo mam już wypikowane. Jak widzicie pomagam sobie rysując linie do wypikowania spieralnym pisakiem. Kółeczka (na czarnym) mogę pikować “z zamkniętymi oczami”. Przede mną najtrudniejsza część pracy – motywy na kolorowych trójkątach. Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam
Ela
Trzymam kciuki. Zapowiada się fajnie.
Dzięki!
Będzie ślicznie! Zdradź proszę czy stabilizowała świat w szwach? Czy od razu leciałeś z FMQ?
Quilt*
Najpierw po szwach stopką z transportem, a potem dopiero z wolnej ręki