Farbowaniem tkanin zajmuję się w duecie z siostrą (Pracownia pod aniołem). Wczoraj udało nam się w końcu ponownie zająć farbowaniem.
Tym razem realizowałyśmy pomysły Karoliny na “szmaty”. Mam nadzieję, że efekty jej odpowiadają, bo przez moje modyfikacje techniki kolorki są może za bardzo pastelowe. Mnie się podobają, ale ja na razie nie mam konkretnych planów co do nich, a wiem, że Karolina farbowała pod zaplanowany projekt. No cóż, zawsze można powtórzyć farbowanie i tym razem ściśle trzymać się formuł.
Co tym razem ufarbowałyśmy?
Jest gradacja w rozbielonych odcieniach śliwkowo-fioletowych:
Są farbowanki tie-dye:
Oraz tzw szaleństwa z resztek:
W najbliższym czasie planuję jeszcze jedną sesję farbowania, bo mi brakuje odcieni zielonych. Latem, wiosną i jesienią jest łatwiej – można farbować w ogrodzie. Na szczęście do wiosny już niedaleko.
Mam nadzieję, że Karolina pokaże swoje farbowanki, bo niektóre z nich bardzo mi się spodobały 🙂
Pozdrawiam