W ostatni weekend odbyłam podróż do Zielonej Góry. Kawał drogi, ale było warto. W Zielonej Górze trwa wystawa “Patchworkowa Przyroda”, a w ostatnią sobotę odbył się wernisaż. Była to wspaniała okazja do spotkania dużego grona osób szyjących (i podziwiających) patchworki. Wspaniała atmosfera, doskonała organizacja i świetne miejsce na wystawę. Czego więcej chcieć?
Napasłam oczy wspaniałymi quiltami i patchworkami – dziełami z Polski, Czech i Niemiec. Prace prezentowały chyba cały przekrój technik, estetyk, podejścia do szycia. Każdy mógł znaleźć coś, przed czym stał z rozdziawioną buzią i podziwiał swoje ulubione pikowanki, aplikacje, art quilty, klasykę – co kto woli.
Z powodu mnogości prezentowanych technik trudno mi zdecydować, co podobało mi się najbardziej. Było takich prac wiele. Stałam z nosem w liściastym patchworku Wiesi i artquilcie Jacquline Heinz, podziwiałam perfekcyjne pikowanie. Trzeba jednak zauważyć, że pięknie wypikowanych prac było całkiem sporo. Bardzo spodobała mi się praca Jany Lalovej “Rajska zachrada” – ręczne aplikacje i ręczne pikowanie – było na co popatrzeć.



Sporo prac w nurcie art quiltu bardzo cieszyło moje oczy. Wspaniałe zebry (tytuł pracy pewnie był inny) Sylwii Ignatowskiej, przepiękna dżungla Joli Sobolewskiej i nowości spod ręki Ani Sławińskiej (na zdjęciu praca Ani, która najbardziej mi się spodobała z tych pokazywanych na wystawie – minimalizm formy, fantastyczny pomysł i wykonanie). No i lisek Kasi ino-ino – rewelacyjny!




Z prac zbiorowych zwróciły moją uwagę koty dla Lenki i piękny jesienny patchwork Uhatki. Oba te patchworki urzekły mnie swoją bogatą kolorystyką i wspaniałym wykonaniem.


A teraz skrzywdzę resztę wspaniałych prac, bo o nich nie napiszę, choć to nie koniec mojej listy faworytów. Prace na wystawie prezentowały wysoki poziom, a ja nie mogę wymienić tu wszystkich, które zwróciły moją uwagę – swoim wykonaniem, wyborem technik i podejściem do tematu. Przyroda objawiła się w ujęciu kosmiczno-filozoficznym, piktorialnym i symbolicznym, kompozycje niemal abstrakcyjne towarzyszyły tym bardziej realistycznym. Bardzo żałuję tylko tego, że nie mogłam być dłużej i zrobić jeszcze jednej rundki. Każdy kolejny spacer po ekspozycji sprawiał, że zauważałam inne prace i zachwycałam się nimi. Co ominęłam, czego nie zauważyłam? Sprawdźcie same – wystawa trwa do końca grudnia.
Dla porządku dodam, że na wystawie wiszą trzy moje drobiazgi – niestety nie są to prace nowe. Natomiast cząstka mojej pracy jest w patchworku “Cokolwiek rozwianym”, który uszyłyśmy wspólnie w naszej pomorskiej grupie. Wygląda bardzo fajnie wśród tych wspaniałości – mam nadzieję, że i Wy tak uważacie.
Moja relacja ma charakter subiektywny i bardzo niepełny. Nie traktujcie tego wyboru jako top 10, ani zwycięzców w konkursie (konkursu nie było). Nie pokazuje nawet cząstki tego, co możecie zobaczyć na wystawie.
Stowarzyszenie Polskiego Patchworku na swojej stronie prezentuje galerię wszystkich wystawionych prac oraz fotorelację z wernisażu – http://polskipatchwork.pl/index.php/2016/10/01/wystawa-patchworkowa-przyroda-wernisaz/
Zajrzyjcie tam koniecznie!
Pozdrawiam
Ela, pięknie to opisałaś, czuję się, jakbym tam była <3
🙂