Szycie użytkowe
Piękne obrazki pięknymi obrazkami, ale jak świat światem ludzie szyją, żeby się odziać, ewentualnie urządzić sobie dom. Krótko mówiąc szycie użytkowe mnie dogoniło. Żeby nie było tak całkiem zwyczajnie ozdabiam zwyczajne przedmioty w niezwyczajny sposób.
Poduszka z monotypią
Monotypię wykorzystałam już w moich dwóch obrazkach – letnim i jesiennym, a teraz przyszła pora na eksperyment z rzeczą użytkową. Tkaninę farbowaną ręcznie i drukowaną techniką monotypii wykorzystałam do szycia poduszki.

Do odbijania użyłam farb do tkanin bardzo dobrej jakości (firmy Cadence), więc nie mam obaw o trwałość nadruków.
Technika monotypii to metoda graficzna, dość specyficzna, bo każda odbitka jest jednorazowa, niepowtarzalna. Na tkaninie pozwala uzyskać malarskie efekty. Ja postawiłam na wzory organiczne – liście gałązki, paprocie.
Dodatkowy efekt daje użyta w tle tkanina pofarbowana ręcznie. Jest nierówno wybarwiona, miejscami jaśniejsza, miejscami ciemniejsza, gdzieniegdzie przebijają jakieś przypadkowe faktury stworzone przy farbowaniu. Gotowa poducha jest duża, ma 50×50 cm. Rozpanoszyła się na kanapie w pokoju gościnnym.

Podkładki na stół

Uszyłam dla Mamy. Poprzednie dokończyły żywota. Te nowe uszyłam z tkanin z wzorami Williama Morrisa, które kupiłam ostatnio w sklepie Koty na Płoty (stacjonarnie). Co prawda postanowiłam zużywać tkaninowe zapasy, a nie kupować nowych, ale po prostu nie mogłam się oprzeć 🙂
Materiał jest tak urodziwy, że najlepiej mu robi szlachetna prostota – żadne patchworkowe wzorki nie wchodziły w grę. Podobnie z pikowaniem – postawiłam na klasyczną kratkę pod katem 45 stopni.
Kosmetyczki (kolejne)

Mam ich już niezłą kolekcję. Ponieważ szyję je z resztek nie są jednakowej wielkości. Ich rozmiar uzależniony jest od wielkości tkaniny, którą akurat wybrałam.Teraz jako “resztki” wyciągam także tłuste ćwiartki, które kiedyś kupiłam “dla miecia” (czyli – żeby mieć). Są to te kawałki, które nijak nie wpasowały się w moje dotychczasowe projekty. Będą wiec kolejne mini projekty – kosmetyczki, portfeliki i torebki.



Jak widać dorobiłam się własnych metek. I to w kilku wariantach. Znalazłam bardzo fajna ofertę, gdzie można zamawiać po 10 sztuk metek, więc poszalałam i zamówiłam kilka rodzajów/kolorów. Dzięki temu już wiem jakie wybrać następnym razem, a jakie sobie odpuścić, bez zamawiania od razu dużej ilości.
Jutro dzień szczególny, niesprzyjający czytaniu o łatkach i szyciu, więc wpis puszczam dzień wcześniej z serdecznymi pozdrowieniami dla wszystkich czytających.
Ela