Z uporem maniaka wracam do tematu projektowania patchworku. I znowu będzie o wyborze tkanin na patchwork krok po kroku analizuję przydatność różnego typu wzorów i kolorów na moje projekty. Dziś zamiast deliberować o potencjalnych zakupach tkanin pokażę Wam moje ostatnie (przemyślane) zakupy tkaninowe.
Jak budować zapas tkanin?
Kwestie językowe – angielskojęzyczne quilterki mają łatwiej – słowo “stash” załatwia sprawę. Po naszemu: Zapas tkanin? Własna kolekcja tkanin? Trumienne tkaniny? Ale ja nie chcę o trumiennych*, bo wolałabym o takich, które zechcę zużyć (i to szybko), z kolei kolekcja – to raczej kolekcja tkanin zaprojektowana przez kogoś zwykle w celach komercyjnych (do sprzedaży)
Więc będzie zapas tkanin, a w slangu “szmaty** z mojej szafy/walizki” 🙂
(tak, tak jest slang patchworkarek/quilterek polskich)
Pierwsze pytanie – czy w ogóle budować zapas tkanin?
Jest to raczej pytanie retoryczne. On się sam zbuduje i jeśli nie zadbamy o jego jakość, będzie… taki sobie. Nawet jeśli ktoś kupuje tylko tkaniny na konkretne projekty i nie ma chwil słabości (takie śliczności to muszę kupić), zawsze coś zostanie, jakiś projekt pozostanie w sferze planów (a tkaniny zdobyte), jakiś prezent, wymianka itp, itd. Szafy puchną.
Postanowiłam, że zadbam o jakość mojego zapasu. Metodycznie przystąpiłam do działania. Zyskuję wiedzę o wyborze tkanin przydatnych do patchworku. Tą wiedza staram się dzielić z Wami sukcesywnie. Pisałam o wybieraniu tkanin do projektów patchworkowych, zajmowałam się kwestią skali i kontrastem w tkaninach, a ostatnio podzieliłam się z Wami moim doświadczeniem w pracy z solidami, czyli tkaninami jednobarwnymi.
Przemyślane zakupy na patchwork krok po kroku
Dziś odrobinkę o kolejnym elemencie, który warto uwzględnić wybierając tkaniny, a mianowicie o nasyceniu, czyli skali wartości koloru od jasnego do ciemnego w ramach tego samego koloru. Jeśli nie wyrażam się jasno wszystko wyjaśni zdjęcie:
Podstawowy zapas tkanin
Wybrałam kolory, które lubię i chcę z nich szyć. Moja ulubiona tonacja to kolory czyste. I tu uwaga – mam sporo tkanin w tonacji złamanej jakby lekko przydymionej/zszarzałej i nadal będę z nich szyć, ale stanowią i nadal będą stanowiły mniejszość – taki mój “skok w bok” 🙂
Wśród wybranych przeze mnie kolorów, które mają znaleźć się w moim zapasie jest jasnoturkusowy/takiezielonkawe (z angielska blue-green). Na zdjęciu powyżej widać, że wybierając tkaniny tego koloru uwzględniłam nasycenie barwy – od bardzo jasnej (bladej) do dość ciemnej. Inny sposób regulowania nasycenia polega na dozowaniu większej mniejszej ilości neutralnego białego. Proporcje bieli i wybranego koloru także decydują o wizualnym efekcie nasycenia. Oczywiście udział innych kolorów także, ale to już inna (bardziej skomplikowana) bajka.
Świadome budowanie zapasu
I jeszcze obiecane zdjęcie moich zakupów. Na zimno wybierane. Sama się czasem dziwiłam, co mi pasuje do koncepcji:
Jak to zauważyła Aploch – CraftFabric – od razu widać 🙂 Wśród wybranych tkanin znalazło się kilka nowości i kilka klasyków. Z nowych kolekcji nie mogło zabraknąć tkaniny w jamniki z “Mori Girl” i drugiej musztardki w postaci “kwiatków” z “Blossom”. Z nowości jest także tkanina z Lewis&Irene – kolekcja Bluebell. To cześć tkanin z moich zakupów – oprócz tego wybrałam trochę neutralnych szarości i tkaniny z tonacji “przydymionej”, które zapasu stanowić nie będą, bo od razu idą “pod nóż”.
Czy zauważyłyście, że szerokim łukiem ominęłam wszystkie “królowe piękności”, czyli najbardziej efektowne tkaniny w kolekcjach – te o dużych wzorach, wielokolorowe, bardzo atrakcyjne dla oka? Mam nadzieję, że nie uszło to Waszej uwadze. Dlaczego? O tym wkrótce.
I jeszcze oficjalne podziękowania. Napisałam ostatnio, że moim pragnieniem jest mieć wzornik tkanin Kony. I spełniło się – dostałam taki wzornik w prezencie od CraftFabric. Bardzo się cieszę [oglądam, głaszczę i mlaszczę 🙂 ] . Ten prezent sprawił mi dużą radość. Dziękuję!
Pozdrawiam znad stołu z (nowymi) skarbami
*trumienne tkaniny. Określenie używane na te tkaniny, które są zbyt piękne, żebym mogła je pociąć, a więc zabiorę je do trumny. [Tak na prawdę używa się określenia trumienne szmaty. Wiem, że niektórym trudno to zrozumieć, ale słowo “szmaty”** wśród patchworkarek nie ma absolutnie wydźwięku pejoratywnego – uwielbiam moje nowe szmaty :)]
Polecam się na przyszłość. 😀 A już dziś dla potrzebujących porad tekstylnych polecam stronę znanej artystki i projektantki tkanin Jinny Beyer. Właściwie wszystko tam jest ciekawe, ale pod tym linkiem można znaleźć porady dotyczące kolorów i wzorów, Szczególnie nowy temat – jej “Color Secrets” – formułuje bardzo proste i bardzo skuteczne zasady doboru tkanin. Tylko uwaga: trzeba się liczyć z powiększaniem zapasów!!! A przy okazji… na stash można by użyć słowa zbiór – niby kolekcja, ale niekoniecznie dedykowana. I da się użyć jako “zbiór kolekcji” np. Kaffe Fassetta (miał różne, a zapas kolekcji brzmi dziwnie). Jako informatyk swego czasu walczyłam w zawodzie o słowo plik – zamiast zbioru, który w matematyce ma inne znaczenie. Koleje losu…
Przepraszam! Zapomnialam o linku: https://www.jinnybeyer.com/quilting-with-jinny/tips-lessons/sub-cat.cfm?category=Design _ Color
O! To jest sensowny pomysł: Zbiór. Na stronę Jinny zajrzę jutro – dzięki!
Bardzo interesująca seria o tkaninach!!! Ja tylko króciutko dodam, że nasycenie koloru – czyli czystość albo moc barwy – zależy od ilości domieszki szarości, a nie bieli. Za pomocą bieli osiąga się stopień jasności barwy, czyli odcienie – jasne (zwane czasem pastelami) i ciemne (cienie?). Są rożne teorie o kolorach i barwach (nie zawsze synonimy!) i o technikach (matematyka, fizyka, malarstwo, farbiarstwo, komputery – ekran i drukarka itd.) itp. My od dzieciństwa znamy (my? – ja jestem przedpotopowa) bączek z uproszczonym kołem kolorów (Newtona): przez jego szybkie obroty kolory zlewają się w… biel!
A tu po potopie całkiem inne koło! – mała pomoc przy dobieraniu kolorów tzw. harmonijnych (pomaga także dla tkanin): łatwy generator zestawów barw (dalej na stronie wytłumaczenie działania.) Pozdrawiam serdecznie. http://www.sessions.edu/color-calculator
Bardzo cenny komentarz. Cały czas się uczę i ciągle coś nowego! – Bardzo dziękuję! Z domieszką szarego i białego intuicyjnie to rozumiałam, ale świetnie to uporządkowałaś dla mojej głowy 🙂
Chociaż update: w monochromatycznych zestawieniach bym sobie poradziła. Chyba 😉
Elu, powiem szczerze że Cię podziwiam. To już kolejny post w którym nie rozumiem ani słowa poza zdjęciami.
Dobór kolorów, zasady o których piszesz są logiczne i wydają mi się zrozumiałe natomiast nie dochodzą do mojego osobistego jądra zrozumienia co oznacza tylko tyle że to jądro zrozumienia i przyswojenia zasad doboru tkanin nie istnieje. No chyba że takowe jądro (może ziarno????) jeszcze się nie wykształciło i tok ewolucji już za milion lat naprawi braki.
Podziwiam Twą mądrość i umiejętność zastosowania w praktyce.
Ja do czasu tej poprawki ewolucyjnej będę strzelać. Czyli muszę Wam w testamencie napisać abyście dopilnowały żeby mnie z trumiennymi pogrzebać. W kaplicy rodzinnej słusznych rozmiarów.
P.S. Czyż Marta z Craftfabric nie czyta w myślach spragnionych? Ja też dostałam niespodziankę, tylko u mnie nigdzie nie wyraziłam życzenia, więc nie wiem SKĄD się dowiedziała. To musi być telepatia. I właśnie 20 kolorów KONY do mnie leci 😀
Może masz intuicję – czujesz kolor i nie musisz się zastanawiać. Ja nie mam takiego daru i stąd te poszukiwania. Moje przypuszczenia co do trumiennych postaram się rozwinąć wkrótce. Mam analityczny umysł – kocham rankingi, tabelki, hierarchie – taki wzornik to skarb dla mnie. Nie wiem, czy nie ucieszył mnie bardziej niż zakupy 🙂
Pięknie to opisałaś. A te materiały są super
Może mamy podobny gust? 🙂