Od jakiegoś czasu (tak mniej więcej od pół roku) ćwiczę się w szyciu odzieżowym. Teraz przyszła pora na szycie sukienki z tkaniny patchworkowej. 🙂
Dlaczego w ogóle szyję ubrania?
To trudne pytanie, bo długo zarzekałam się, że szyć ubrań nie umiem i nie będę umieć.
Niestety, kupowanie ubrań jest dla mnie mordęgą. Po pierwsze moje kobiece kształty nijak mają się tego co można kupić w tzw. “sieciówkach”. Tak, są sklepy, gdzie rozmiarówka jest przystosowana do kształtów damskich, a nie (jeszcze) bezbiustnych i pozbawionych bioder nastolatek, ale… ceny są tam zwykle podejrzanie wysokie.
Po drugie mam bardzo zdecydowane poglądy w sprawie. To znaczy lista rzeczy, których w ubraniach nie lubię i w życiu na siebie nie założę jest długa i wyklucza 3/4 oferty sklepowej. Obejmuje choćby takie rzeczy jak: cekiny, koronki, durne kwiatki, falbanki, sztrasy, wszelkie elementy błyszczące (na przykład takie kamyczki podejrzane albo srebrne buty), suknie i spódnice o długości krótszej niż 5 cm nad kolano, wszelkie stroje- wory (bez podkreślonej talii), itd, itp. Niestety lista jest długa i raczej już do wielu z tych rzeczy się nie przekonam. Postanowiłam nauczyć się szyć ubrania dla siebie, żeby nosić rzeczy, które mi odpowiadają.
No i przywaliłam sobie nieźle, bo to trudna nauka. Metodycznie podeszłam do sprawy – kupiłam overlock (wiem, że można się obejść bez niego, ale sprawia mi radość to “profesjonalne wykończenie” ciuchów), zamówiłam prenumeratę “Burdy”, kupiłam jakieś książki, czytam blogi szyjących ciuchy pań (z bólem przekonałam się, że z moim gustem odstaję od tzw większości i wybieram całkiem inne wykroje niż koleżanki 🙁 ) I szyję. Początki były trudne i teraz patrzę z politowaniem na moją sukienkę w motylki (pierwszą, którą uszyłam). Żeby się zmotywować wymyśliłam sobie “rok w sukienkach” – spodnie max. 1 raz w tygodniu (!) i tak z babo-chłopa zostałam “sukienkową elegantką” 😉 A w międzyczasie uszyłam siedem sukienek – lepszych i gorszych (oj, porażki też były), ale moich – na mój rozmiar i kształt oraz w stylu, który mi odpowiada.
Tkaniny odzieżowe
Do tej pory szyłam z tkanin typowo odzieżowych, choć starałam się, żeby ich skład był jak najbardziej naturalny, co wcale nie jest proste, bo do wszystkiego dodają dzisiaj jakieś elastany, poliestry i lajkry, a wiskoza uchodzi za niemal ekskluzywną w swej naturalności tkaninę. Przy okazji wiosennej wyprzedaży w Kiltowo.pl wpadła mi do głowy szalona myśl, żeby spróbować uszyć sukienkę z tkaniny patchworkowej. 24 zł za metr tkaniny to cena bardzo przyzwoita, więc zakupiłam dwa kupony na sukienki. Gdyby i Tobie przyszła do głowy taka myśl, pamiętaj o odpowiednim rozliczeniu potrzebnej ilości materiału do projektu. Tkaniny patchworkowe mają 110 cm szerokości, tkaniny odzieżowe 140 cm (a niektóre dzianiny więcej). Jeśli do tego wybierze się duży wzór trzeba przewidzieć “straty” na jego pasowanie. Niezaprzeczalnym atutem tkanin patchworkowych jest ich wysoka jakość i skład 100% naturalny. No i duży wybór wzorów i kolorów.
Wzór
Wzór, który wybrałam to model z najnowszej Burdy (model 105 5/2016) Wcześniej uszyłam już z tego wykroju sukienkę i bardzo mi przypadła do gustu. Ma wszystko co lubię: prostotę, podkreśloną talię, łódkowy dekolt, długość “w kolanko” i “dziewczęcy wdzięk” bez udziwnień. Jedyne zmiany jakich dokonałam to wydłużenie o ok. 1,5 cm gorsu, przeniesienie zamka na bok i brak kieszeni (napycham je potem chusteczkami higienicznymi i w pralce robią mi kuku, bo o nich zapominam). Moje ostatnie “dzieło” wygląda tak:

Tkanina, którą tu użyłam to wzór z kolekcji Bungalow Joel Dewberry (Producent: Free Spirit). Jak to bawełna – trochę się gniecie, ale to dowodzi jej szlachetnego, w pełni naturalnego składu. Bardzo mi odpowiada w roli tkaniny odzieżowej.
Trochę mniej szyję patchworkowo przez to uzupełnianie garderoby “własnymi ręcami”, ale sprawia mi dużo radości 🙂 I na reszcie mam ciuchy takie, jakie sobie wymyślę, a nie takie jakie są akurat w sklepach…
Pozdrawiam wiosennie!
Ela, zdopingowałaś mnie. Też coś spróbuję uszyć – na początek może prostą bluzkę, bo te tkaniny rzeczywiście czasami aż szkoda ciąć na małe kawałki i gubić wzór.
ps. Do roku w sukienkach dojrzewam…
Szyj koniecznie! Te tkaniny są wspaniałe i nadają się do szycia ubrań. A co do roku w sukienkach – to sama frajda, bo sukienki są ekstra! Najbardziej kobiecy strój.
Rok.
Serio rok w sukienkach?
Podziwiam, podziwiam, podziwiam.
I jeszcze raz podziwiam.
“cekiny, koronki, durne kwiatki, falbanki, sztrasy, wszelkie elementy błyszczące (na przykład takie kamyczki podejrzane albo srebrne buty), suknie i spódnice o długości krótszej niż 5 cm nad kolano” – podpisuję się
No trzymam się twardo tych sukienek, bo spodni jeszcze nie umiem uszyć 😉