Czasem trzeba je przecież przewietrzyć, żeby złapały trochę słońca i wiatru. Oj, wiatru złapały sporo. Wybrałam niektóre z moich domowych patchworków i rozłożyłam je na trawie w sadzie.
They need some airing from time to time, to get a little bit of sun and wind. Oh, they actually got a lot of wind. I’ve chosen some of my home quilts and spread them on the grass in my garden.
Na razie wiosna u nas jest bardzo nieśmiała. Kwitną już śliwy, ale trawa jeszcze nie ruszyła na dobre. Trzeba to wykorzystać, bo w sadzie mamy niekoszoną dziką łąkę i w pełni lata ciężko byłoby tak poukładać patchworki.
Najprościej będzie jak pokażę fotorelację.
For now spring is very shy here. Plum trees are blooming already, but grass haven’t really moved yet. That had to be used, as we have an uncut, half-wild meadow in the garden. It would be hard to spread them like this in the middle of summer.
It will be the easiest to just show You some photo report.
Gypsy Wife Quilt
Gypsy Wife Quilt
Psychodeliczne OBW. Obok leży sobie Amiszka.
Psychodelic OBW. And the Amish laying next to it.
Mój osobisty kocyk
My personal blanket
Narzuta z sypialni
Coverlet from the bedroom
Najnowszy quilt:
The newest quilt:
Wietrzyłam też “prahistorię”, czyli narzuty uszyte dla moich dzieci (kiedy były dziećmi) i parę mniejszych quiltów.
I aired some “prehistory” too, like my bedspreads done for my kids (when they were still kids) and some smaller quilts.
Całkiem dobrze się bawiłam.
I had a pretty good time.
Na koniec wszystko pozbierałam i zaniosłam z powrotem do domu.
At the end I collected everything and took back home.
Ponieważ w większości są to quilty użytkowe, więc są regularnie prane. Wietrzenie to tylko taki pretekst i okazja do zrobienia paru zdjęć 🙂
Because they are mostly utility quilts, they are washed regularly. Airing is just an excuse to take some photos 🙂
Pozdrawiam
Ela
Best
Ela
Ciekawy pomysł na reportaż plenerowy. Imponująca ilość dużych patchworków pięknych, kolorowych i rozwianych! Jak na jakiejś wystawie 😉
Pozdrawiam
Kamila
Wystawa dla sikorek i może jakiejś zabłąkanej sarny 🙂
Piękna kolekcja!
Kiedyś dawno temu słyszałam taką legendę (?) że gospodynie wiejskie raz w roku “wyprowadzały” na pole, na słońce i wiatr swoje sprzęty gospodarstwa domowego, które zazwyczaj siedzą w domu. Czyli wietrzyły gary, narzędzia kuchenne itp. Od tej pory bardzo często zabieram swoje “dziwne ” rzeczy na przejażdżki. Na przykład moje wszystkie buty chcą jechać do Pragi -to ja je bach! do bagażnika i jedziemy. Albo szmaty! Moje tkaniny na patchworki zawsze ze mną jeżdżą – na każdy nawet najmniejszy kursik czy spotkanie patchworkowe… 😀
Podoba mi się taka legenda
Jestem pełna podziwu dla Gipsy Wife ale osobisty kocyk i narzuta do sypialni też mi się podobają. Imponująca ilość prac.
Bardzo mi miło 🙂
Fantastyczne zestawienie. Ileż ty pięknych rzeczy uszyłaś
Bardzo dziękuję:)